Ribery umierał, bo był w tym meczu strasznie katowany przez piłkarzy realu, gołym okiem widać było, jakie polecenia wydał Żose. Christiano też był oblegany przez piłkarzy Bayernu, ale jednak wiele razy potrafili mu czyściutko zabrać piłkę albo przynajmniej na tyle czysto, że stojący tuż obok Webb nie uznawał faulu, mimo, że Christiano parę razy dał nura.
Bayern zasłużyl na wygraną, a nie na remis, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że w Madrycie wystarczy Realowi do awansu wymęczone 1:0, a patrząc na ich ogromny potencjal, to szanse oceniam na fifty fifty.