Kur... nie zapomnę jak pierwszy raz miałem się spotkać z Sacrą wkij lat temu. Byłem przejazdem w Wawie na EXPO, pomyślałem, dobra zadzwonię - eh nie odbiera. Ok to dzwonie do Moka - ok Moq przypedałuje za 20 minut. Patrze idzie gość kompaktowych wymiarów, ale on nie idzie, ale prawie biegnie idąc (co Moq popierdala zwyczajnie chodząc to brak pytań). Ciągnie mnie na tą Ochotę do Sacry, idziemy (to był pamiętam luty, nie najcieplej) express tempem autobutem przez 40-50 minut aż się ściemniło. Dochodzimy do bloku/mieszkania Sacry, Moq puka, po czym wychodzi mama Sacry i oznajmia: "ale Leszka nie ma, jest w szkole jeszcze"...O_o /facepalm.