Ach, nie ma to jak filozoficzna dyskusja na forum o diablo... Czasy DC się przypominają ;p Nie wiem czy nie jestem na to za stary.
Otóż problem jest ze szczęściem, bo różni ludzie w różnych czasach szczęście rozumieją... różnie. Ustrój państwa wkracza w to w bardzo specyficzny sposób, bo w (nie tylko) skrajnych przypadkach, jak np. totalitaryzm, może próbować uczyć obywateli czym owo szczęście ma być. System polityczny ma najczęściej wpływ na horyzonty obywateli. Jeśli z góry wiadomo, że nie ma, co marzyć o podróżach, czy robieniu własnego biznesu a w dodatku życie wszystkich sąsiadów sprowadza się do michy i pracy w fabryce, to i oczekiwania maleją. Ale jeśli nagle zewsząd słychać o istnieniu lepszego świata, a paru sąsiadom uda się wyrwać z szarej codzienności... wtedy powstaną marzenia.
Propaganda funkcjonuje nie tylko w najstraszniejszych systemach świata a warto pamiętać, że ma spory wpływ na postrzeganie rzeczywistości przez przeciętnego obywatela. Bardzo ciekawe zjawisko opisuje Guy Debord w książce
Społeczeństwo Spektaklu. Systemy polityczne które warunkują życie mas ludzkich, wytwarzają jako efekt uboczny spektakl. Zasadniczo nie ma on reżysera ani scenariusza (choć paranoiczni zwolennicy teorii spiskowych mogą mieć na ten temat inne zdanie), a jednak wszyscy w nim uczestniczymy grając odpowiednie role. A rola przeciętnego obywatela to leżenie przed telewizorem i marzenie o przebywaniu jak najbliżej sceny głównej. Zaczynamy śledzić życie gwiazd, czy wielkie wydarzenia sportowe lub polityczne. W demokracji spektakl polityczny jest czymś powszechnym i nie trzeba sięgać wzrokiem za granice Polski, żeby się o tym przekonać
Spektakl jest iluzją, którą każdy z jakiegoś tajemniczego powodu bierze za dobrą monetę. Zachowujemy się tak jak gdybyśmy wierzyli, że "Euro 2012", "Matka Madzi" albo kłótnia Palikota z Kaczyńskim miała jakiś wpływ na nasze życie(?), była czymś ważnym(?), czymś czemu MUSIMY poświęcić uwagę(?). Śledzenie niusów ma wpływ na nasze samopoczucie, no nie? Ale czym tak naprawdę się tu emocjonować? To nie jest część NASZEGO życia, a przecież ludzie przeżywają przed telewizorem całe spektrum emocjonalne ;d
Powyższemu poglądowi można by zarzucić, że to nie polityka ma wpływ na to, co się dzieje w telewizji. Jest to jednak zarzut niesłuszny, i do jego obalenia wystarcza krótkie zauważenie, że np. "społeczeństwo demokratyczne" jest zmuszone do oglądania spektaklu, bo ma z założenia udział przy wyborze władzy itp. W obecnych warunkach Spektakl zawsze będzie polityczny.
Pomijając jednak czynniki propagandowe, na które przecież mądry filozof jest odporny (?
), to o ile system polityczny nie kradnie i nie morduje, zdroworozsądkowe podejścia do szczęścia mają swobodę działania. Epikurejczykom wystarczy zdrowie, spokój i rozmowy z przyjaciółmi. Stoikom umiar i równowaga emocjonalna. Z takim podejściem można żyć szczęśliwie, zarówno w kapitalizmie, jak i w komunizmie.